niedziela, 15 maja 2016

Zmiana diety i reakcje alergiczne

Jakiś czas mnie nie było a to dlatego że od lutego wszystko prawie kręci się wokół zmiany diety a co za tym idzie i potrzeba zmiany kosmetyków do pielęgnacji. Na początku roku moje zdrowie trochę szwankowało wybrałam się więc do zaufanego lekarza medycyny naturanej (wyniki ambulatoryjne wzorowe). Dietę musiałam zmienić na tą zgodną z moja grupą krwi, jak to mój internista powiedział całkiem sporo mogę na tej diecie jeść i same zdrowe rzeczy. Niestety dla mnie dieta trochę uciążliwa z racji wykluczenia przenicy. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, ze w każdym ciemnym pieczywie jednak ta przenica jest, w każdych płatkach również tych pełnoziarnistych! Ona jest  po prostu wszechobecna. Kolejnymi składnikami które musiałam wykluczyć z swojej diety były ziemniaki, pomidory, papryka, pieprz jak i trzy ostatnie to i odpadły wszystkie gotowe mieszanki przypraw do drobiu a tylko takie mięso wolno mi jeść. Dieta czasochłonna, przez okres zimowy również droga, jednak czego się nie robi dla zdrowia. Czuję się już zdecydowanie lepiej, mam więcej energii, lepiej sypiam ale... mój organizm jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Wszystko zaczęło się od drobnych krostek na ciele, zapchanych porów w miejscach w których nigdy się one nie zapychały, a skończyło na spuchniętym oku. Pomyślałam że skoro przez lata używam tego samego produktu to zapewne nie jest on winowajcą, jednak odstawiłam mój kochany Vollume Million Lashes w kąt na korzyść dwóch innych tuszów, a opuchliznę smarowałam niezawodnym świetlikiem. Jakie było moje zdziwienie gdy wróciłam do mojego ulubionego tuszu i po raz kolejny wystąpiła reakcja alergiczna. Szybki rachunek sumienia i okazało się że tusz skończył swój żywot zanim go zdenkowałam, mineło pół roku od pierwszego użycia więc tusz się zwyczajnie przeterminował. Tak się zdarzyło że sezon na duże promocje w drogeriach (nie będę robiła kryptoreklamy) więc i zaopatrzyłam się w nowy mój ulubiony tusz, świeży prosto z dostawy z ofoliowanego wielopaka, ku mojemu zdziwieniu i ten świeży mnie uczulił. Nadmienię tu również że nie wolno otwierać w sklepie innego produktu niż ten z napisem TESTER, nie dość że zaczyna się jego odliczanie czasu przydatności do użycia to nakładając taki produkt na twarz czy ręce zostawiacie w nim bakterie, wolne rodniki oraz wpuszczacie powietrze. Nikt z nas nie chce kupić używanego produktu więc same nie używajmy tych które nie są testerami, a wracając do tematu uczulenie może spowodować wszystko. Odstawiłam większość kosmetyków które dotychczas używałam i zaopatrzyłam się w te bardziej naturalne, bo skoro ograniczyłam jedzenie śmieci to dlatego je wprowadzam przez skórę? Takim sposobem w moje łapki wpadła seria produktów alterra.
Teraz moja kolekcja tych kosmetyków jest trochę bardziej rozbudowana o kilka szamponów ale przy zdenkowaniu na pewno o nich napiszę Kosmetyki alterra są bez sztucznych barwników, parafiny, siliconów i innych udziwnień, są bio zgodne i nie testowane na zwierzętach. Moja cera się polepszyła, włosy o dziwo mimo że są wysoko porowate da się normalnie Tangle Teezerem rozczesać, a ciało jest gładkie jak nigdy. Pewnie nigdy bym nie wybrała tych kosmetyków gdyby mnie życie nie zmusiło ale wiecie co? Żałuję że nie zakupiłam ich wcześniej, moje ciało jest wdzięczne za brak dalszego faszerowania go chemią. Macie jakieś sprawdzone kosmetyki naturalne? Koniecznie dajcie znać!